JAK MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE TO, CO JEMY, JEST BEZPIECZNE


JAK MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE TO, CO JEMY, JEST BEZPIECZNE
2020-01-07
Wybór tego, co jemy, ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie – to oczywiste. Ten wybór zaczyna się już podczas zakupów. Czy możemy zaufać temu, co jest na sklepowych półkach i jakie zagrożenia „czyhają” w produktach spożywczych rozmawiamy z Małgorzatą Krzepkowską – ekspertką firmy

J.S. Hamilton, specjalizującej się m.in. kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i jakości produktów spożywczych. 

Pani Małgorzato, jak to jest z bezpieczeństwem produktów spożywczych?
Mogę uspokoić i zapewnić, że w naszym kraju możemy mieć pewność, że to, co kupujemy jest bezpieczne dla naszego zdrowia. Wszystkie produkty na półkach w sklepach spożywczych muszą spełniać wymagania prawne  i są poddawane wieloetapowym kontrolom podczas procesu produkcji.

Jakie to wymagania?
Podstawowym aktem prawnym obowiązującym w naszym kraju, określającym wymagania i procedury niezbędne do zapewnienia bezpieczeństwa żywności jest ustawa o bezpieczeństwie żywności
i żywienia z dnia 25.08.2006 r. Ważne są też rozporządzenia Unii Europejskiej – np.  (WE) 178/2002 mówiące o tym, że żaden niebezpieczny środek spożywczy nie może być wprowadzony na rynek. Warto wymienić również  rozporządzenie (WE)  852/2004, na mocy którego każdy podmiot branży spożywczej ma obowiązek wdrożenia zasad HACCP czyli systemu analizy zagrożeń i krytycznych punktów kontroli.
Tu są też ustanowione zalecenia do wytycznych dobrej praktyki higieny. Regulacje te stanowią punkt wyjścia, są podstawą prawną, mającą na celu zminimalizowanie wystąpienia wszelkich zagrożeń.

Wszelkich, czyli jakich?

Zagrożenia możemy podzielić na trzy kategorie: biologiczne, fizyczne i chemiczne. Te pierwsze to wszelkie drobnoustroje oraz szkodniki,  które mogą pojawić się w żywności. Zagrożenia fizyczne to ciała obce, które mogą się znaleźć w naszych produktach, np. w wyniku błędów operacyjnych. I w końcu zagrożenia chemiczne to np. metale ciężkie, dioksyny, furany czy wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA).

To wszystko brzmi dość groźnie…

Rzeczywiście tak brzmi i na pewno warto mieć tego świadomość. Ale musimy też wiedzieć, że naprawdę nie musimy na siłę doszukiwać się tych zagrożeń. Ich obecność w produktach spożywczych absolutnie nie jest regułą i zdarza się wyjątkowo. Przepisy prawne regulują np. maksymalne poziomy różnych zanieczyszczeń w produkcie, co przeciwdziała zagrożeniom chemicznym czy mikrobiologicznym. Z kolei ciała obce praktycznie nie powinny znaleźć się w produkcie, ponieważ na liniach produkcyjnych montuje się np. różne sita, filtry, metaldetektory czy X-Ray (urządzenie wykorzystujące promienie rentgenowskie). Służy to wyeliminowaniu wszelkich niepożądanych czynników.

Czyli my zwykli konsumenci jesteśmy bezpieczni…

Tak – możemy zaufać sklepowym półkom. Nie ma przy tym znaczenia cena produktu – np. najtańsza kiełbasa jest równie bezpieczna, co najdroższa – choć oczywiście różni się smakiem i składem. Nie znaczy to jednak, że kupowanie produktów zwalnia nas z jakiejkolwiek czujności. Powinniśmy świadomie dokonywać wyborów.


Świadomie, czyli jak? Na co zwracać uwagę?

Przede wszystkim powinniśmy czytać etykiety. Jest to sprawa naturalna dla osób, które są na diecie, czy dla alergików – ale powinni robić to wszyscy. Zwracajmy uwagę na to, co występuje w składzie danego produktu, jaki jest termin przydatności do spożycia oraz jak należy przechowywać żywność.

Przechowywanie chyba jest szczególnie ważne?

Tak, zarówno w sklepie jak i w warunkach domowych. Jeśli produkty są przechowywane poza rekomendowanymi przez producentów warunkami,  sprzyja to rozwijaniu się drobnoustrojów. Musimy zwracać szczególną uwagę na przechowywanie produktów nietrwałych mikrobiologicznie, np. produktów mlecznych, mięsa, ryb czy wędlin, gdyż mogą namnażać się na nich bakterie, które negatywnie wpłyną na nasze zdrowie i spowodują, np. dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Przykładem bakterii, które mogą się namnażać jest Salmonella w jajach, produktach zawierających jaja czy w mięsie; Campylobacter, powodujący (podobnie jak Salmonella) zatrucia pokarmowe czy Listeria, nazywana bakterią lodówkową. Nazwa wywodzi się stąd, że ta bakteria jest w stanie rozwijać się nawet w niskiej temperaturze i może występować np. w produktach mięsnych. Jest niebezpieczna zwłaszcza dla kobiet w ciąży, ludzi starszych oraz osób z osłabionym układem odpornościowym.

Bakterii da się jednak uniknąć…

Jak najbardziej się da i to w bardzo prosty sposób – zwyczajnie dbając o higienę. Myjmy ręce przed posiłkami i w trakcie przygotowywania posiłków. Zwróćmy szczególną uwagę na czystość kuchennego sprzętu, dezynfekujmy deski do krojenia, noże, często wymieniajmy gąbki do mycia naczyń. Wtedy bakterie nie będą nam straszne!

Dziękuję za rozmowę.
 

Kontakt dla mediów:
Karina Grygielska, agencja Face it! k.grygielska@agencjafaceit.pl, tel. 601 369 597
Hamilton:
J.S. Hamilton stanowi grupę firm zlokalizowanych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej świadczących szeroki wachlarz wyspecjalizowanych usług dla przemysłu, handlu, transportu, dystrybucji i składowania. Firma m.in. oferuje szeroki zakres akredytowanych analiz laboratoryjnych żywności, kosmetyków i produktów chemii gospodarczej, farmaceutyków, opakowań i artykułów przemysłowych, paliw ciekłych i stałych oraz chemikaliów, próbek środowiskowych (wody, ścieków, odpadów, gleb itp.) oraz opracowywanie dokumentacji środowiskowej, przeprowadzanie testów konsumenckim oraz badanie sprzętu elektronicznego i elektrycznego.

Nadesłał:

karinagrygielska@ramkapr.pl

Wasze komentarze (0):


Twój podpis:
System komentarzy dostarcza serwis eGadki.pl