Trujący drób, czyli mity o kurczaku
Wielu z nas lubi kurczaka, wielu też uważa to mięso za produkt niskiej jakości. W obiegowej opinii drób, a w szczególności kurczak to ogromna porcja antybiotyków, hormonów i GMO. Czy to prawda?
Kurczak jest jednym z najpopularniejszych mięs, jakie spożywamy na terenie naszego kraju. Nie ma się czemu dziwić. Cenimy je za smak, ale też przede wszystkim za cenę. W dyskontach kilogram kurczaka kosztuje w promocji 5-6zł, co w porównaniu do schabu czyni z niego jedno z podstawowych mięs w naszej kuchni. Z drugiej jednak strony od wielu lat da się słyszeć, że taka cena nie bierze się znikąd. Wielu uważa, że tak niska kosztowność spowodowana jest warunkami hodowli. Mówiąc wprost- Mięso jest tak tanie, bo pełne jest antybiotyków, hormonów wzrostu i skażenia z GMO.
Jak jest naprawdę? Przyjrzyjmy się kilku podstawowym mitom dotyczącym drobiu.
1. Kurczak to chodząca porcja antybiotyku.
Jest to jeden z najpopularniejszych mitów. Drób nie jest faszerowany antybiotykami. Jest to prawnie zabronione zarówno w Polsce, jak i na terenie całej Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak, że kurczaki nie dostają antybiotyków. Ba, taka sytuacja byłaby nawet groźniejsza dla nas. Leki podawane są tylko i wyłącznie w momencie wystąpienia choroby. Zwierzęta są wtedy odseparowywane i leczone farmakologicznie. Rzadko trafiają potem do sprzedaży, a nawet jeśli tak się zdarzy, to przed sprzedażą te (jak i wszystkie inne) są badane właśnie na obecność antybiotyków i innych leków w organizmie.
|
2. Drób na sterydach
Jak to jest, że obecnie pierś z kurczaka ma wielkość 3 razy taką jak 20-30 lat temu. Odpowiedź jest prosta- sterydy i hormony. Problem, a właściwie szczęście, że to nie prawda. Kury są faktycznie większe i szybciej rosną, ale jest to wyniki pojawienia się nowych mięsnych gatunków, które dzięki selekcji hodowlanej na przestrzeni pokoleń wytworzyły pożądane dla nas cechy. Hormony i sterydy podobnie jak antybiotyki są zabronione.
3. Słowa słowami a oni i tak robią swoje
W naszej mentalności zakorzeniło się „omijanie” prawa. Wielu więc uważa, że zakazy zakazami, ale hodowcy i tak robią swoje. Otóż nie. Polska jest jednym z największych producentów drobiu w Europie. Nasze fermy podlegają nieustanym kontrolom, a każda partia mięsa jest badana na obecność substancji niedozwolonych. Hodowcą po prostu nie opłaca się narażać na gigantyczne kary i bankructwo z powodu ewentualnej wpadki.
W takiej sytuacji, łatwiej już natrafić na substancje niepożądane u małych gospodarzy, którzy hodują kury dla siebie i znajomych, niż w przypadku mięsa z supermarketów.
4. GMO
„Bo wie Pani. Naje się taki kurczak tego GDO czy GOM i potem to on taki duży je” Kolejny mit. Karma dla drobiu musi spełniać ścisłe Unijne i Polskie wymogi. Hodowca nie może bez zgody odpowiednich organów jej zmieniać, modyfikować.
Poza tym, jak pokazują obecne badanie pokarm GMO, a dokładniej zawarte w nim łańcuchy DNA nie są w stanie przejść z drogi pokarmowej do organizmu i go zmodyfikować.
5. Hodowla i ubój
Tutaj nie ma co owijać w bawełnę. Dużo lepiej pod tym względem prezentuje się mięso z dużych sklepów. Gdy kupujemy je w supermarkecie dysponujemy etykietą. Dzięki niej wiemy, gdzie, kiedy, z jakiej partii mięso pochodzi. Co za tym idzie, znamy hodowcę, a gdy zaczniemy drążyć dowiemy się kim byli rodzice naszego obiadu. To nie żart. Polskie przepisy są pod tym względem bardzo restrykcyjne. Dużo gorzej wypada zakup mięsa na targu czy od lokalnego gospodarza. Tam wszystko opiera się na słowach i zaufaniu, a nie na przepisach i nieustannych kontrolach.
Mięsa drobiowego nie trzeba się bać. Obecnie jest to jedno z najbardziej rygorystycznie badanych rodzajów mięs w Polsce. Nieustanne kontrole, ogromna konkurencja na rynku producentów sprawiają, że kury, kaczki czy indyki kupowane w naszych sklepach są obecnie najwyższej jakości i stanowią smaczny i zdrowy element naszej diety.
Tekst powstał dzięki współpracy z producentem panierka do kurczaka - Holly Powder
Nadesłał:
Gregorg88
|